Bóg w Trójcy Świętej sprawił to w niebie,
Aby grzesznika przyjął do siebie.
Który Go przez grzech porzucił,
Chce by się do Niego wrócił,
Dziwnym sposobem.
Bóg Ojciec Syna z łona swojego,
Zsyła na okup człeka grzesznego:
Tak Bóg Syn, Jezus najmilszy,
Idzie na świat, nie kto inszy,
Zbawić człowieka.
Zstępuje poseł z nieba górnego,
Jako pociecha ludu swojego:
Bóg Ojciec swą wszechmocnością,
I Duch święty swą mądrością
Wszystko to sprawił.
Panna poczęła i porodziła,
Gdy przez miesięcy dziewięć nosiła:
Złożyła go na sianeczku,
Dala pokłon Dzieciąteczku,
Z wielkim weselem.
Pasterze, którzy straż trzody mieli,
Światłość na niebie wielką ujrzeli:
Anioł się im okazuje,
Do Betlejem rozkazuje
Powitać Pana.
Gdy przybieżeli, Dziecię we żłobie
Ubogo leży w ludzkiej osobie:
Padli przed Nim na kolana,
Powitali swego Pana
Narodzonego.
Panna się cieszy, Dziecię całuje,
Niewczasu jego sercem żałuje.
Mówiąc: Synu mój kochany,
Z dawna na świat pożądany,
Bądź pochwalony.
Królowie dary oddają swoje,
Przyjmijże Dziecię, wszystko to twoje:
Pierwszy mu oddaje złoto,
Mówiąc, że już nie dbam o to,
Bo Cię miłuję.
Drugi kadzidło stawia przed Pana,
Znaj Stwórcę twego, duszo kochana:
Trzeci mirę ofiarował,
Każdy, co miał, to darował
Panu swojemu.
A my grzesznicy w grzechach ospali,
Trzeba, żebyśmy pokłon oddali:
Boć on nam odpuści grzechy,
Da z sobą zażyć pociechy
Na wieki wieczne.
Jan Kaszycki, Kantyczki z nutami, Kraków 1911